Po długiej przerwie nareszcie znalazłem czas na przygotowanie 92 wydania Linków na niedzielę. Zapraszam do oglądania – trochę ciekawostek nazbierało się przez te kilka (ładnych) tygodni milczenia.
W tym tygodniu – fotograf-wiewiórka, życie współczesnego pasterza i rowerem przez Zjednoczone Emiraty Arabskie. Do przeczytania polecam garść porad o przygotowaniu budżetu przed wyjazdem wakacyjnym oraz o problemie bicia współczesnych rekordów. W mniej poważnych tematach zadzwonimy do wróżki i przeniesiemy się wirtualnie w kompletnie inne miejsce. Dodatkowo ciekawostki o lesie i mrówkach, ciekawa animacja o piaskowych żołnierzach i masa innych interesujących linków. Zapraszam do 92 wydania!
92 ZDJĘCIA
Geert Weggen cztery lata temu zaczął robić zdjęcia dzikim wiewiórkom. Jak sam napisał – w ostatnim czasie postanowił pozwolić wiewiórkom wziąć udział w robieniu tych zdjęć. Efekty poniżej – są to zmiksowane trzy różne galerie, aktorzy – najróżniejsi, Geert wspomina o minimum czterech różnych wiewiórkach.
Wszystkie zdjęcia należą do : Geert Weggen – 500px | BoredPanda
PODRÓŻE
Dobra, tego jeszcze nie było – wybrać się rowerem do Omanu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pustynie, burze piaskowe, upał..
Al Maktoum. Lotnisko tanich linii 60 kilometrów od centrum Dubaju. Tam gdzie kończy się pas startowy, zaczyna się już goła pustynia. Piloci przeklinają lądowanie tutaj podczas burz piaskowych. Nam się spodobało: pusto, kameralnie, spokojnie można składać graty, a najemni budowlańcy z Bangladeszu obchodzą nas szerokim łukiem i nie zadają setek pytań. O 23:00 wytaczamy się na Emirates Road. Morze ciężarówek. Siedem pasów w jedną stronę. Znak ostrzega przed zwężeniem do sześciu.
Rowerem w krainie petrodolarów – Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie
James Rebanks napisał książkę „Życie pasterza” i opowiada właśnie o tym, jak wygląda ten zawód we współczesnym świecie. Włodek Markowicz postanowił pojechać do niego i opowiedzieć tą historię jeszcze raz – aparatem. (PL napisy są dostępne, jeśli nie uruchomią się automatycznie to musicie je włączyć – prawy dolny róg filmu).
DO PRZECZYTANIA
Kiedy gruchnęła informacja o pomyśle wykastrowania historii lekkoatletyki ze wszystkich rekordów świata do 2005 r. – bo wiele z nich było upaćkanych w koksie – słusznie podniesiono larum, że przy okazji na śmietnik może trafić kilka legendarnych wyników. Jednym z nich byłoby niebotyczne 8,95 m, czyli rekord w skoku w dal, który w 1991 r. ustanowił Mike Powell. Warto przypomnieć tamtą historię, bo mówimy o dyscyplinie, której rekord należy do najrzadziej bitych w ogóle – dwa ostatnie padły bowiem 26 i 49 lat temu. Wiele mówi zresztą już sam fakt, że rekord świata z 1901 r. dałby medal na ostatnich… mistrzostwach Polski. Wprawdzie o rekordach pisze się zwykle przy okazji ich pobicia, ale w przypadku skoku w dal zwyczajnie boimy się, że tego nie doczekamy. Dlatego zapraszamy na powrót do przeszłości.
Nowy rekord świata w skoku w dal? Prędzej umrzesz niż go doczekasz
Tomek Michniewicz – dziennikarz, reportażysta, fotograf, organizator wypraw i ekspedycji. Autor ciekawych książek (niektóre z nich mają własne recenzje na linkowskazie: Świat równoległy – opowiadający o miejscach, które w rzeczywistości są zupełnie inne niż to, jak je sobie wyobrażamy). Nie jesteś numerem, jesteś kolorem skóry – wpis o więzieniu w USA zainspirowany książką Tomka.
Tym razem od strony praktycznej – przygotowania do wyprawy, gdzie oszczędzać a gdzie warto wydłubać kilka złotych więcej i skorzystać z miejsca, w którym się znalazło.
Poradnik przed pierwszą podróżą: Budżet i pieniądze
REKLAMA
HISTORIA
Wyobraźcie sobie taką sytuację. Do władzy w naszym kraju dostaje się banda uciekinierów ze szpitala psychiatrycznego. Wkrótce po odstawieniu leków, nowi włodarze zaczynają wprowadzać reformy.
Teoria ewolucji wylatuje z programu nauczania, a na jej miejscu pojawia się kreacjonizm. Nauczyciele, wykładowcy i uczeni zaczynają protestować. Ich zdrowy rozsądek szybko jednak gaśnie zagłuszony hukiem karabinowych wystrzałów z placu egzekucyjnego. Ci, którzy mają szczęście zostają wysłani do łagru, gdzieś pod Suwałki…
Wierzcie lub nie, ale bardzo podobny bój z osiągnięciami współczesnej nauki stoczył Związek Radziecki. W tym przypadku nie chodziło jednak o teorie powstania Wszechświata, ale o genetykę.
MUZYKA
WYWIAD
Jedni radzą budować dom z profesjonalną firmą budowlaną z referencjami. Drudzy rekomendują metodę gospodarczą, powoli i z pomocą ekip z polecenia. Jest też trzecia opcja, czyli dogadanie się z tzw. mafią VAT-owską. I nie zapłacenie ani grosza podatku.
„Wybudowałem dom bez ani jednej faktury i znając tylko imiona fachowców”
Chyba każdy chociaż raz oglądał „Znachora” Andrzeja Wajdy. Fanów zapraszam do posłuchania wspomnień aktorów i reżysera
TECHNOLOGIA
Woda gotowa do wypicia… bez butelki
Najciemniej pod latarnią… czyli jak sprytni więźniowie w Ohio zbudowali komputer, ukryli za sztuczną ścianką, podłączyli do sieci i używali do łamania prawa.
Jak donosi amerykańska stacja telewizyjna, w więzieniu Marion Correctional Institution w stanie Ohio odkryto dwa w pełni sprawne komputery, schowane na kawałku sklejki w podwieszanym suficie pomieszczenia technicznego obok sali szkoleniowej. Na trop nieautoryzowanych urządzeń trafili administratorzy sieci po tym, jak system monitorujący sieć więzienia wskazał, że jeden z komputerów przekroczył dzienny limit transferu danych. Szukając sprawcy nadużycia administratorzy odkryli, że użytkownik, na koncie którego pracował wspomniany komputer, nie był tego dnia w pracy. Po nitce do kłębka (czyli zapewne po portach na switchu) dotarli do pomieszczenia, w którym odkryli dwa nieautoryzowane urządzenia. Dalsze śledztwo wykazało, że komputery zostały zbudowane przez więźniów i podłączone do sieci komputerowej więzienia. Wygląda także na to, że więźniom udało się uzyskać nawet dostęp do internetu. Jak to w ogóle możliwe?
Więźniowie zbudowali komputer, ukryli w suficie i użyli do oszustw finansowych
OGLĄDANIE
Bardzo dobrze zrobiona animacja opowiadająca o piaskowym zamku. Klimatyczne
NAUKA
Naukowcy śledzili zachowania mrówek z gatunku Megaponera analis. Wyspecjalizowały się one w atakowaniu gniazd termitów. Śledzili 52 kolonie i obserwowali 420 najazdów. Oprócz genialnej jak na zwierzęta współpracy i specjalizacji konkretnych typów mrówek zauważyli oni również zasadę, która przyświeca w ludzkich armiach – nie zostawiamy rannych towarzyszy.
Po wygranej walce na teren bitwy ruszają specjalne mrówki, których zadanie polega na wyszukaniu rannych towarzyszy i wyciągnięciu ich z niebezpiecznego terenu. Ranni posiadają specjalny system – ich ciała wydzielają odpowiednią substancję ściągającą pomoc – taki sygnał SOS.
Mrówki ratują po bitwie rannych towarzyszy
Zawsze uważałem, że leśnicy są takimi celebrytami, który zamiast czerwonego dywanu wybrali zieloną ściółkę leśną. Ciekawe tematy w bardzo przyjemnej formie
NA KONIEC 92
Wirtualna rzeczywistość przenosi człowieka w miejsca oddalone o setki kilometrów…. dosłownie 🙂
To wszystko co przygotowałem w 92 wydaniu linków na niedzielę. Mam nadzieję, że znaleźliście coś dla siebie. Oczywiście zapraszam do poprzednich wydań, artykułów tematyczny (Polecam wpis o jednej w ciekawszych a mniej znanych potyczek husarii, ciekawym konflikcie o kawałek skały – Wojna Whisky oraz wyboru ciekawych reklam – „Sierpniowe przerywniki”. 92, koniec!
… co do Znachora, to nigdy nie obejrzałam go od początku do końca …. 😉
Mi się najbardziej podobają wiewiórki 🙂 Podziwiam autora za cierpliwość, bo to na pewno nie było łatwe zadanie.
Ile ciekawych rzeczy! Aż nie wiem, za co „wziąć” się najpierw 😀
Sesja z wiewiórkami wymiata 😀
Wiewiórka świetna:)
Fajne zestawienie 🙂 dzięki za link do wspomnień o „Znachorze”